Post
autor: zubr9471 » 2016-08-06, 14:44
Pod koniec lipca odbyłem wraz z kolegą (niezarejestrowanym na tym forum) wyprawę z Polski do Szwecji drogą atlantycką. Jechaliśmy na motocyklach WSK 125 oryginalnych bez przeróbek. Moja to M06-64 z 67 roku bez żadnych upiększeń wizualnych (tzw. rat style), a kolegi to czerwona M06-B1 z 68 roku zachowana w bardzo dobrym stanie z ładnym lakierem. Motocykle wstępnie objeździliśmy w Polsce wyłapując usterki jak sie potem okazało nie wszystkie. Jechaliśmy z Kalisza przez Jarocin, Jaraczewo, Kościan, Wolsztyn, Babimost, Świebodzin, Torzym do granicy. Prędkość przelotowa 60. Przed Świebodzinem zaczęło mi coś pukać w silniku i po zdjęciu pokrywy okazało sie, że magneto poluzowało sie na nitach, które przed podróżą zaklepałem myśląc, że wytrzymają (zluzowało się już podczas jazd testowych). Próbowałem jeszcze na poboczu zaklepać jednak bez kowadła marnie to wyszło i po 2 km znowu nastąpił postój. Na szczęście znalazł sie miejscowy hobbysta, który pożyczył mi w miare dobre magneto, na którym dokończyłem podróż. Następnie przed granicą koledze wyszło powietrze w tylnim kole, ale poradził sobie za pomocą specjalnej piany w puszce.