Zdystansowałem sprzęgło, podtoczyłem zabierak, żeby koszyczek zabezpieczający fajnie sobie tam łapał wałek. Były drobne jaja z nim bo był za twardszy od moich wkrętaków
Ale delikatnie podebrałem na tokarni krawędź i fajno zagiąłem. Sprężyna + 500% twarda, 4 tarcze, dwie grube przekładki - więc taki bezpieczny set,testowałem wcześniej i dawał rade nawet przy kopceniu na cemencie więc i teraz powinien dźwignąć. Uszczelki od dolotu Piterowskie boruta ogonem nakrył, więc zeskanowałem króciec i dorobiłem nowe z centelenu, idealnie dopasowane do cylindra, króćca i gaźnika coby fajnie sobie tam płynęło wszystko bez kłód pod nogami
Uszczelkę pod dekielek pod zapłonem też trzeba było dorobić, gambit 0.5mm + laser i done. Żeby było już całkiem spustastycznie to dałem jeszcze do ocynku pare pierdół - zabezpieczenia, zębatkę wału, szpilki cylindra z nakrętkami, nakrętkę zębatki zdawczej, talerzyk i nakrętkę sprzęgła, koszyczek zabezpieczający i pare innych gówien. Na chwilę obecną przyszła zregenerowana głowica i okazało się, że niepotrzebnie planowany był cylinder - tłok w gmp opiera się o daszek komory spalania - najchętniej zastosowałbym miedziany pierścień, ale coś nie pasuje do mojej głowicy, jak nie uda się go dopasić to trzeba będzie dać ciut grubszą uszczelkę pod cylinder, eh. Przszedł też zapłon od Błażejka i łańcuch did. Odgrzebałem popychacze z cc, które czekały na te chwilę pewnie ze 3 lata, skróciłem, delikatnie "zalizałem" na tokarce żeby było ładnie i równo. W tej chwili skacze nad dociskiem sprzęgła, wygrzebałem kwadratową już kulkę ze śruby regulacjnej, dotoczyłem bolec/nit/sworzeń dźwigienki, bo oryginalny troszke się już zużył - zostało przewiercić otwór na zawleczkę i tyle
Jak będzie okazja to cały docisk poleci w ocynk razem z jakimiś nowymi, twardszymi śrubkami. Zostało jeszcze znaleźć kogoś kto wszkiełkuje pokrywy boczne i w zasadzie to by było na tyle
Czas najwyższy po prawie 5 latach :d Ot poglądowe jakieś dziadostwa.