prosty ściągacz obudowy silnika WSK 125

Odpowiedz
Tocio84

prosty ściągacz obudowy silnika WSK 125

Post autor: Tocio84 » 2007-08-07, 23:57

Witam kolegów forumowiczów!

Ostatnio spotkałem sie z problemem rozpołowienia silnika ( pierwszy raz to robiłem), zapoznałem się z tematem o rozpoławianiu na forum i przestudiowałem ten temat w książce H Załeskiego. Był w niej opisany ściągacz prawego karteru, czyli prosto mówiąc "rozpoławiacz" silnika. Nie dysponowałem takim zapleczem, aby wykonać ścigacz taki jak w książe, dlatego wymyśliłem w oparciu o niego cos prostszego i równie funkcjonalnego ( sposób z klinami czy waleniem czopem wału o pieniek wydał mi sie zbyt brutalny). Może nie jest to zbyt odkrywcze, ale komus może się przydać

Do wykonaniaania takiego ściągacza są potrzebne:

1. trzy pręty gwintowane o średnicy 6mm i długości około 20cm każdy + nakrętki. Takie pręty można kupić w każdym sklepie metalowym. te pręty wkręcamy w miejsce gdzie wkręcone były trzy śrubki mocujące iskrownik-prądnice

2. Drugim elementem jest kawałek płytki stalowej o grubości około 15mm ( dostałem taką na złomie za kilka złotych). Kształt tej płytki nie ma znaczenia,ale najporęczniejsza jest okrągła. Musi być ona rozmiarowo na tyle duza zeby można w niej było wywiercić otwory w miejscach odpowiadających położeniem otworom na śrubki mocujące iskrownik-prądnice. Musimy tez w niej wywiercić otwór odpowiadający położeniem, położeniu wału (tutaj istotna jest dokładność)

3. ostatnim elementem ściągacza jest śruba M12 ze zeszlifowanym na stożek końcem gwintu, nakretka do niej i jakaś większa podkładka.

Ściąganie obudowy odbywa się w ten sposób, że płytke ze śrubą M12 przełożoną przez otwór wywiercony w płytce, nakładamy na wkręcone w obudowe pręty. Śruba tak jak w normalnym ściągaczu powinna opierac się o koniec wału. Nastepnie na prety wkrecamy nakrętki. Najłatwiej ściąga się obudowe dokręcając po kolei każdą z nakrętek na prętach.

I to by było na tyle.

Awatar użytkownika
Stary
Posty: 1195
Rejestracja: 2007-01-04, 12:45
GG: 3029753
Moje maszyny: Wigry 3 + Gnom.
Lokalizacja: Kraków
Kontaktowanie:

Post autor: Stary » 2007-08-08, 21:13

Uch och! A nie zerwiemy gwintów M6 iskrownika? Bo mi się wydaje, że na nowym silniku, nowym wale i nowych łożyskach taki ściągacz może być za słaby ... ale pomysł dobry.

Awatar użytkownika
leśia
Posty: 51
Rejestracja: 2007-06-26, 22:14
GG: 11543476
Lokalizacja: złotów
Kontaktowanie:

Post autor: leśia » 2007-08-08, 22:22

hehe mi sie wydaje że pomysł jest niezły tylko z tymi ''prętami'' bym się zastanowił jeszcze,ja bym wolał kupić szpilki w sklepie motoryzacyjnym które z jednej strony są gwintowane narzynką 6 (akurat na zapłon),a z drugiej 8mm.
Były by pewniejsze.
P.S ale radziłbym się upewnić z jakiego materiału jest wykonany element(szpilka)
\...lubisz to się bawisz.../
http://www.youtube.com/watch?v=GSDNg6IZla0

Tocio84

Post autor: Tocio84 » 2007-08-08, 23:14

Macie racje, tez sie bałem czy aby te pręty wytrzymają ( u mnie na szczeście wytrzymały, a dodam, że silnik od momentu produkcji nie był rozbierany i był dość mocno "zapieczony" ). Pomysł ze szpilkami zamiast prętów jest dobry, z pewnością będą one duzo trwalsze.

Nie dodałem jednak żeby szpilki lub pręty wkręcić głęboko, wtedy gwint nam nie "zjedzie", przynajmniej nie powinien.

Awatar użytkownika
desperat125
Posty: 13
Rejestracja: 2007-11-28, 23:00
GG: 0
Lokalizacja: Sejny
Kontaktowanie:

Post autor: desperat125 » 2007-12-03, 20:41

Pomysł niezły ale dużo fatygi z tym sciągaczem ja uzywan srubokrenta i 2 lub 4 klinów, kazdy o innym koncie rozwarcia. w zaleznosci od etapu demontażu stosuje inny klin i to zawsze działa wtedy nie boje się o gwinty jak bym używał ściągacza! :-)

Fenix
Posty: 494
Rejestracja: 2007-01-30, 20:17
GG: 0
Moje maszyny: WSK KOBUZ
Lokalizacja: Kielce
Kontaktowanie:

Post autor: Fenix » 2007-12-03, 22:06

Czy ja wiem, czy tak dużo fatygi? Zdaje się że dokładnie tak samo działa ściagacz fabryczny, czyli gwinty w otworach powinny wytrzymać "operację". Myślę że pomysł jest bardzo dobry: w końcu jak często rozbieracie silnik do "gołego" walu? Raz - dwa razy w ciągu żywota silnika. A już na pewno jest to lepsze niż "starożytna" metoda na kliniki i śrubokręt. Prawdę mówiąc to ja też robiłem to zawsze "na kliniki".

Awatar użytkownika
ŻbiKu
Posty: 1624
Rejestracja: 2007-01-02, 22:10
GG: 0
Moje maszyny: WSK 175 KOBUZ CUSTOM 82`,
YAMAHA YZF 1000R THUNDERACE
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontaktowanie:

Post autor: ŻbiKu » 2007-12-03, 23:50

W metodach bezściągaczowych nie ma nic złego, pod warunkiem, że korzystamy z drewna (polecam dąb) i robimy to z głową. Szczerze mówiąc też trochę się zastanawiam nad gwintami, Fenixie nie zapomnij, że mają coś koło 25 lat. Także jest to kwestia sporna i niepewna do końca, zależy od pojedynczej jednostki.

Fenix
Posty: 494
Rejestracja: 2007-01-30, 20:17
GG: 0
Moje maszyny: WSK KOBUZ
Lokalizacja: Kielce
Kontaktowanie:

Post autor: Fenix » 2007-12-03, 23:55

No dobra = niech ci będzie. Ale trudno się zgodzić, że jeśli silnik ma 25 lat, to gwint musi być "miętki". A co do kliników to ja robiłem je z kija do szczotki: jakieś twarde drewno, nie wiem jakie ale twarde na pewno było i przydawało się w rozbieraniu silnika.

Awatar użytkownika
ŻbiKu
Posty: 1624
Rejestracja: 2007-01-02, 22:10
GG: 0
Moje maszyny: WSK 175 KOBUZ CUSTOM 82`,
YAMAHA YZF 1000R THUNDERACE
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontaktowanie:

Post autor: ŻbiKu » 2007-12-04, 00:03

Ale trudno się zgodzić,
Oczywiście, jak pisałem
zależy od pojedynczej jednostki.
Nie każdy ma nadwyrężone gwinty.
Osobiście jestem zawsze za uprofesjonalnieniem prac przy WSK i kiedyś się pobawię nad takim narzędziem.

Awatar użytkownika
desperat125
Posty: 13
Rejestracja: 2007-11-28, 23:00
GG: 0
Lokalizacja: Sejny
Kontaktowanie:

Post autor: desperat125 » 2007-12-04, 22:37

jeśli chodzi o gwinty to nigdy nie można być pewnemu ze akurat nie puszczą a potem trzeba się głowić co z tym fantem zrobić. Tak jak miałem problem ze zdjęciem koła zamach. gdyż puściły mi dwa gwinty i musiałem je powiększać tak jak w ściągaczu i dlatego staram się oszczędzać gwinty :!:

Awatar użytkownika
KLINAR
Posty: 129
Rejestracja: 2007-06-10, 10:54
GG: 0
Lokalizacja: STG
Kontaktowanie:

Post autor: KLINAR » 2007-12-07, 12:13

Szczerze mowiac nie mialem nigdy problemow z rozpolawianiem, zawsze przy wybijaniu tulejek z pomiedzy dwoch polowek kartery automatycznie same sie rozpolawialy :) Czy to byl silnik komara czy WSK zawsze bylo tak samo ;)

Awatar użytkownika
ŻbiKu
Posty: 1624
Rejestracja: 2007-01-02, 22:10
GG: 0
Moje maszyny: WSK 175 KOBUZ CUSTOM 82`,
YAMAHA YZF 1000R THUNDERACE
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontaktowanie:

Post autor: ŻbiKu » 2007-12-07, 16:07

to nie za fajnie skoro łożysko tak łatwo wychodzi ze swojego gniazda albo czop z łożyska..

Masz albo wyślizgany czop albo gniazdo łożyska zużyte w znacznym stopniu.

Awatar użytkownika
KLINAR
Posty: 129
Rejestracja: 2007-06-10, 10:54
GG: 0
Lokalizacja: STG
Kontaktowanie:

Post autor: KLINAR » 2007-12-07, 22:14

Łożysko w kartery musiałem wbijać przez drewienko bo inaczej nie szło... A na wał tak samo, także napewno wszystko było i jest ok ;)

Awatar użytkownika
ŻbiKu
Posty: 1624
Rejestracja: 2007-01-02, 22:10
GG: 0
Moje maszyny: WSK 175 KOBUZ CUSTOM 82`,
YAMAHA YZF 1000R THUNDERACE
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontaktowanie:

Post autor: ŻbiKu » 2007-12-08, 00:16

Hmm nie polecam drewienka, tak właśnie niszczysz gniazda karterów, polecam metodę na ciepło (sam się przekonałem do niej), cud malina po prostu :)

Awatar użytkownika
KLINAR
Posty: 129
Rejestracja: 2007-06-10, 10:54
GG: 0
Lokalizacja: STG
Kontaktowanie:

Post autor: KLINAR » 2007-12-08, 08:23

Myśle że jeśli łożysko wchodzi prosto to nic sie stać nie powinno no chyba że krzywo wtedy moge zbierac materiał łożyskiem, chociaż wiadomo w taki sposób łożyska minmalnie wycieraja gniazda, A co do metody "na ciepło" to sam dokładnie o niej nie słyszałem, słyszałem tylko o tym żeby łożysko wsadzić do zamrażarki a gniazdo można podgrzać pod kuchenka gazową?

Awatar użytkownika
ŻbiKu
Posty: 1624
Rejestracja: 2007-01-02, 22:10
GG: 0
Moje maszyny: WSK 175 KOBUZ CUSTOM 82`,
YAMAHA YZF 1000R THUNDERACE
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontaktowanie:

Post autor: ŻbiKu » 2007-12-08, 11:39

Kod: Zaznacz cały

http://wueska.pl/topics21/osadzanie-walu-w-karterze-i-lozysk-vt598.htm
Tu znajduje się temat tego zagadnienia dotyczący, nie róbmy OT.

Awatar użytkownika
SZYMONATOR
Posty: 23
Rejestracja: 2009-01-06, 22:01
GG: 1844795
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontaktowanie:

Re: prosty ściągacz obudowy silnika WSK 125

Post autor: SZYMONATOR » 2009-01-26, 18:52

No to ja pokażę mój sposób na rozpołowienie silnika.
Nie miałem pod ręką grubej blachy, ani pręta gwintowanego, miałem za to zwykły trójramienny ściągacz do łożysk i kilka podkładek.
Zrobiłem taką konstrukcję:
rozpsilnika.jpg
Łapy ściągacza nie wchodzą od zewnętrznej, więc trzeba chwycić lekko z boku, stąd ścisk stolarski, żeby ściągacz nie zeskoczył z podkładek.

Oczywiście pozostaje ryzyko zerwania gwintów. Każdy musi sam zdecydować czy lepiej ryzykować, czy wbijać różne ustrojstwa pomiędzy kartery. Dodam tylko, ze u mnie silnik był mocno sklejony, a gwintom nic się nie stało.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

rutkowski
Posty: 220
Rejestracja: 2008-03-25, 11:25
GG: 9296900
Moje maszyny: FSM 126 BIS '89
Lokalizacja: Łódź
Kontaktowanie:

Re: prosty ściągacz obudowy silnika WSK 125

Post autor: rutkowski » 2009-01-26, 20:18

ja do rozpołowienia silnika WSK używałem gumowego młotka i 2 śrubokrętów, poza rozkręcaniem samo rozpołowienie zajęło mi niecałe 5 minut :) [gorzej było jak pierwszy raz składałem]

Odpowiedz

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości