Czołgiem. Pozdrawiam wszystkich zapaleńców motoryzacji. Przeglądam forum już kilka dobrych lat, było dużo h...wych projektów, które nie wychodziły w myśl zasady "nie łap 100 srok za ogon", przewinęło mi się przez ręce ze dwadzieścia motocykli,głównie produkcji socjalistycznej i ok. 50 starych trupów z tego samego rewiru produkcji. Większość jeździ do dzisiaj w rękach innych pasjonatów, część pociąłem bo się nie nadawały do niczego innego jak bycia dawcą, część została zajeżdżona do cna przez następnych właścieli.
 Mam dwadzieścia pięć lat i brak odruchów samozachowawczych. Jestem motoryzacyjnym narkomanem-zakupoholikiem w stanie odwyku.
 Samochodów się ciągle pozbywam  i docelowo mają zostać Trabant 601, Syrena 104 i Simca Aronde a90. No i może coś z gazem do jazdy. Masa krytyczna została osiągnięta przy trzynastu wozach, które parkowałem po skończeniu się miejsca na podwórku parkowałem na osiedlowych parkingach, składach opału, znajomych. W pewnym momencie,kiedy zacząłem się już z tego powodu trochę gubić, powiedziałem sobie dość i od kilku lat mój stan posiadania ma tendencje spadkową.
Tyle gwoli memento, ostrzegam wszystkich młodych pasjonatów przed pchaniem się w milion tematów. O ile w przypadku motocykli nie jest to jeszcze takie uciążliwe, to w przypadku starych samochodów to najlepszy sposób, żeby skończyć jak wywiadowca Bretschneider z "Przygód dobrego wojaka Szwejka", którego zjadły kupowane coraz to nowe psy.
Motocykl został jeden. Ten pierwszy. Skatowana przez młodocianych miłośników crossu bordowa wuefemka.  Jak wyglądała w 2006 roku  kiedy dostałem ją w prezencie od ojca, nie jestem wam w stanie ukazać, zdjęcia zaginęły w mrokach dziejów.
Aktualnie motocykl znajduje się w wiadrach i skrzynkach rozczłonkowany po różnorakich komórkach. Aktualnie jest tak kompletny jak w momencie zakupu, czyli tak samo niekompletny.
Plan: zrobić dobrze, nie na perłę i dużo jeździć. Jako, że szlify na 125 się skończyły to rozwiercić na 175. 
Jako że dzisiaj w końcu uruchomiłem piaskarnię, potrzebowałem czegoś kapitalnie skorodowanego i paskudnego do demonstracji na zdjęciu "Przed i po". Padło na ramę od wuefemki, która leżała na wejściu do magazynu.
Wypiaskowana. No to może bym coś więcej zrobił? Np. poprostował i wyspawał?
Tak to się prezentuje. (czarne to smoła, trzeba będzie skrobać ręcznie.)
https://drive.google.com/drive/folders/ ... nUQhP2pI9Y
W związku z w/w obiektem mam kilka pytań
czy ma ktoś zdjęcia jak powinna wyglądać ta poprzeczka pod silnikiem? rama musiała przeżyć solidny skok i się to trochę zdefasonowało. Zastanawiam się w ogóle  czy to jest ceownik. Bardzo proszę, jeśli ktoś dysponuje,o zdjęcia tego węzła od góry i od dołu. 
Druga sprawa - czy ma ktoś wymiary ośki hamulca? moja jest ordynarnie urżnięta.
Póki co tyle
			
									
									
						WFM M06 s34 1964
- 
				syreniarz
 - Posty: 29
 - Rejestracja: 2009-03-22, 16:42
 - GG: 0
 - Moje maszyny: wfm, wsk b1, łobuz, schwalbe
 - Lokalizacja: Nowa Huta
 - Kontaktowanie:
 
- Dario.G
 - Posty: 294
 - Rejestracja: 2011-01-01, 15:18
 - Moje maszyny: Wsk Lelek 1976
Wsk Sport S1 1975
WSK Kobuz 1977
9 innych - Lokalizacja: Kotlin
 - Kontaktowanie:
 
Re: WFM M06 s34 1964
Mam ten sam model i rocznik. 
Poprzeczka jest oryginalna,ona ma taki kształt, ale ogólnie to chyba pora rozejrzeć się za ramą w lepszym stanie.
Jeśli będziesz mnie atakował o foty to ci załatwię je.
			
									
									Poprzeczka jest oryginalna,ona ma taki kształt, ale ogólnie to chyba pora rozejrzeć się za ramą w lepszym stanie.
Jeśli będziesz mnie atakował o foty to ci załatwię je.
"I zesłał Ich Pan na Ziemię, by siali zamęt oraz zniszczenie..."
						Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości