WSK 175 M21W2 z 1974r.
Regulamin forum
Zakaz tworzenia nowych wątków.
Zakaz tworzenia nowych wątków.
- Jachoo
- Posty: 30
- Rejestracja: 2016-10-06, 16:12
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 175, Kawasaki ZR750
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
WSK 175 M21W2 z 1974r.
Witam wszystkich fanów rodzimej WSKi.
Chciałbym przedstawić Wam moją przygodę z ratowania pewnego motocykla do którego czuję niebywały sentyment. Przypomina mi wspaniałe lata dzieciństwa i to właśnie od niego zaczęła się moja miłość do motocykli. Jest to poczciwa 175 z '74r. którą jako nową zakupił w Polmozbycie w Jarocinie mój wuj (brat ojca). Po 3 latach sprzedał ją własnie mojemu tacie i tak już zostało do dzisiaj. Pamiętam wspólne rodzinne przejażdżki, a gdy z bratem wkroczyliśmy w wiek dojrzewania i szukania nowych wrażeń zaczęliśmy sami przygodę z tym motocyklem. Na szczęście krótką bo instalacja w nim była 12V i były ciągłe problemy z prądem. Dlatego brat załatwił od innego wuja drugą "4" z 6V i ona służyła nam do szaleństw, a poczciwa staruszka stała w garażu do końca lat '90. To właśnie wtedy tato postanowił ją wyremontować. Niestety zapału starczyło mu tylko na zdemontowanie większości części po czym już zdekompletowana przestała kolejne 15 lat. Aż włąsnie ja przypomniałem sobie o niej, a że skończyłem właśnie wcześniejszy projekt z motocyklem japońskim zaczęło mi się nudzić i tak postanowiłem przywrócić blask tej rodzinnej pamiątce.
Ten wątek będzie poniekąd fotohistorią z restauracji mojego egzemplarza, jednak liczę na Waszą pomoc bo bardzo dawno nie miałem w rękach perełki PRLu i mogą pojawić się jakieś problemy których sposobów rozwiązania mogę nie pamiętać. A więc zaczynamy, trzymajcie kciuki
Tak wyglądała po otwarciu garażu
Chciałbym przedstawić Wam moją przygodę z ratowania pewnego motocykla do którego czuję niebywały sentyment. Przypomina mi wspaniałe lata dzieciństwa i to właśnie od niego zaczęła się moja miłość do motocykli. Jest to poczciwa 175 z '74r. którą jako nową zakupił w Polmozbycie w Jarocinie mój wuj (brat ojca). Po 3 latach sprzedał ją własnie mojemu tacie i tak już zostało do dzisiaj. Pamiętam wspólne rodzinne przejażdżki, a gdy z bratem wkroczyliśmy w wiek dojrzewania i szukania nowych wrażeń zaczęliśmy sami przygodę z tym motocyklem. Na szczęście krótką bo instalacja w nim była 12V i były ciągłe problemy z prądem. Dlatego brat załatwił od innego wuja drugą "4" z 6V i ona służyła nam do szaleństw, a poczciwa staruszka stała w garażu do końca lat '90. To właśnie wtedy tato postanowił ją wyremontować. Niestety zapału starczyło mu tylko na zdemontowanie większości części po czym już zdekompletowana przestała kolejne 15 lat. Aż włąsnie ja przypomniałem sobie o niej, a że skończyłem właśnie wcześniejszy projekt z motocyklem japońskim zaczęło mi się nudzić i tak postanowiłem przywrócić blask tej rodzinnej pamiątce.
Ten wątek będzie poniekąd fotohistorią z restauracji mojego egzemplarza, jednak liczę na Waszą pomoc bo bardzo dawno nie miałem w rękach perełki PRLu i mogą pojawić się jakieś problemy których sposobów rozwiązania mogę nie pamiętać. A więc zaczynamy, trzymajcie kciuki
Tak wyglądała po otwarciu garażu
- peper50
- Posty: 321
- Rejestracja: 2013-09-17, 17:57
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 125 M06B3; Jawa 250 353/04
- Lokalizacja: Radomsko
- Kontaktowanie:
-
- Posty: 837
- Rejestracja: 2014-08-19, 12:07
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 175 1980r.
CZ 477 Sport 1973r.
Mińsk 400A 1990r. - Lokalizacja: Mazowsze
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Nie jest tak źle drobna kosmetyka i na przegląd Powodzenia w pracach, tą drugą też będziesz robił ?
- Jachoo
- Posty: 30
- Rejestracja: 2016-10-06, 16:12
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 175, Kawasaki ZR750
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Oczywiście że będę robił i drugą, jednak pierwszy w kolejce czeka już Komar (sztywniak na pedały) po dziadku, który też gdzieś leży rozebrany w czeluściach garażu.
A wracając do pierwszej WSKi, reanimację zacząłem na początku października lecz dopiero teraz zmotywowałem się aby opisać to na tym forum. Dlatego mogę pochwalić się już pewnymi postępami w pracach i tak kilka pierwszych wpisów troszkę przyspieszę aby dogonić obecny stan rzeczy
Zatem czekając na piaskowanie i proszkowe malowanie rozebranej do najmniejszej śrubki ramy i innych pierdoł, zająłem się zawieszeniem przednim. Ponieważ ząb czasu mocno odcisnął się na goleniach, a cena za ponowne chromowanie jaką usłyszałem od lokalnych specjalistów przyprawiła mnie o palpitacje serca, postanowiłem poszukać i kupić inne w lepszym stanie. I tak na znanym portalu internetowym udało mi się wyrwać (jak opisywał sprzedawca) kompletne zawieszenie w idealnym stanie. Po otrzymaniu paczki ten stan rzeczy niestety musiałem zweryfikować do autentycznego. Okazało się że owszem chrom jest naprawdę w dobrej kondycji, jednak lewa laga ma mocne rysy. Pomyślałem zatem żeby przełożyć lagę z tych które miałem. Niestety byłoby to za łatwe. Przy demontażu okazało się że obie rury w oryginalnym zawieszeniu są podgięte (jedna minimalnie, druga dość znacznie). Szybkie śledztwo i znalazł się sprawca - brat kiedyś wpakował się jakąś mega dziurę, a gdy zobaczył co się stało z obawy przed tatą nic nie mówiąc odstawił moto do garażu licząc że nikt się nie zorientuje. I dobrze myślał bo mu się upiekło, za to mnie kosztowało to teraz dodatkowe 40 zł za prostowanie jednej z lag.
Kiedy miałem już wszystkie elementy przystąpiłem do oczyszczenia całości z kilogramów smaru, starego oleju i innego syfu zgromadzonego przez lata i wreszcie montażu całości. I w tym miejscu zatrzymajmy się na chwilę bo odkryłem ciekawostkę o której nigdzie w książkach czy internecie nie znalazłem nawet wzmianki. Zawieszenie w moim egzemplarz pochodzi jak cały motocykl z 1974r. Drugie które kupiłem jest nowsze, i zewnętrznie takie same, jednak po rozebraniu okazuje się ze śruba łącząca lagę z golenią jest grubsza, dolna tulejka ma inny kształt, górna jest krótsza, a gwint w korkach trzymający sprężynę wykonany jest z tworzywa a nie z metalu jak w oryginalnym zawieszeniu z mojego motocykla. Z tego oto powodu miałem więcej pracy aby przełożyć wszystkie stare bebechy do nowej lagi i goleni. Tulejek nie kupowałem nowych ponieważ te z moich teleskopów były w świetnym stanie, jedynie zawitały nowe uszczelniacze. Operacja się powiodła i oto mam zregenerowane, błyszczące teleskopy które niebawem znajdą się ponownie w motocyklu.
Skończyłem też regenerację tylnych amortyzatorów jednak tam poszło bez jakikolwiek przygód (może poza tym że nowe chromowane szklanki które kupiłem mają nieco mniejszą średnicę dolnego otworu i wymagały lekkiego doszlifowania)
A wracając do pierwszej WSKi, reanimację zacząłem na początku października lecz dopiero teraz zmotywowałem się aby opisać to na tym forum. Dlatego mogę pochwalić się już pewnymi postępami w pracach i tak kilka pierwszych wpisów troszkę przyspieszę aby dogonić obecny stan rzeczy
Zatem czekając na piaskowanie i proszkowe malowanie rozebranej do najmniejszej śrubki ramy i innych pierdoł, zająłem się zawieszeniem przednim. Ponieważ ząb czasu mocno odcisnął się na goleniach, a cena za ponowne chromowanie jaką usłyszałem od lokalnych specjalistów przyprawiła mnie o palpitacje serca, postanowiłem poszukać i kupić inne w lepszym stanie. I tak na znanym portalu internetowym udało mi się wyrwać (jak opisywał sprzedawca) kompletne zawieszenie w idealnym stanie. Po otrzymaniu paczki ten stan rzeczy niestety musiałem zweryfikować do autentycznego. Okazało się że owszem chrom jest naprawdę w dobrej kondycji, jednak lewa laga ma mocne rysy. Pomyślałem zatem żeby przełożyć lagę z tych które miałem. Niestety byłoby to za łatwe. Przy demontażu okazało się że obie rury w oryginalnym zawieszeniu są podgięte (jedna minimalnie, druga dość znacznie). Szybkie śledztwo i znalazł się sprawca - brat kiedyś wpakował się jakąś mega dziurę, a gdy zobaczył co się stało z obawy przed tatą nic nie mówiąc odstawił moto do garażu licząc że nikt się nie zorientuje. I dobrze myślał bo mu się upiekło, za to mnie kosztowało to teraz dodatkowe 40 zł za prostowanie jednej z lag.
Kiedy miałem już wszystkie elementy przystąpiłem do oczyszczenia całości z kilogramów smaru, starego oleju i innego syfu zgromadzonego przez lata i wreszcie montażu całości. I w tym miejscu zatrzymajmy się na chwilę bo odkryłem ciekawostkę o której nigdzie w książkach czy internecie nie znalazłem nawet wzmianki. Zawieszenie w moim egzemplarz pochodzi jak cały motocykl z 1974r. Drugie które kupiłem jest nowsze, i zewnętrznie takie same, jednak po rozebraniu okazuje się ze śruba łącząca lagę z golenią jest grubsza, dolna tulejka ma inny kształt, górna jest krótsza, a gwint w korkach trzymający sprężynę wykonany jest z tworzywa a nie z metalu jak w oryginalnym zawieszeniu z mojego motocykla. Z tego oto powodu miałem więcej pracy aby przełożyć wszystkie stare bebechy do nowej lagi i goleni. Tulejek nie kupowałem nowych ponieważ te z moich teleskopów były w świetnym stanie, jedynie zawitały nowe uszczelniacze. Operacja się powiodła i oto mam zregenerowane, błyszczące teleskopy które niebawem znajdą się ponownie w motocyklu.
Skończyłem też regenerację tylnych amortyzatorów jednak tam poszło bez jakikolwiek przygód (może poza tym że nowe chromowane szklanki które kupiłem mają nieco mniejszą średnicę dolnego otworu i wymagały lekkiego doszlifowania)
- Jachoo
- Posty: 30
- Rejestracja: 2016-10-06, 16:12
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 175, Kawasaki ZR750
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Ten wpis poświęcony jest kołom. Mój egzemplarz fabrycznie był wyposażony w obręcze pokryte chromem, który jednak tak jak większość elementów nie przetrwał próby czasu. Nie było mowy o wyczyszczeniu ich ponieważ poza utratą połysku w wielu miejscach powłoka odchodziła a w innych zamiast koloru srebrnego był rudy. Szprychy nie wyglądały wcale lepiej.
Opcje były dwie: oddać do chromowania lub kupić nowe. Szybkie rozpoznania rynku galwanicznego i już wiedziałem jaką opcję wybiorę (600 zł za renowację jednej obręczy). Nowe zamówiłem za 90 zł/szt. jednak po otrzymaniu przesyłki okazało się że przetłoczenia otworów na szprychy są w innych kierunkach niż w oryginale i nie da się ich zapleść tak jak powinny być (temat pewnie wam znany). Ich jakość również była słaba. Posiedziałem w internecie i znalazłem jeden sklep który posiadał obręcze identyczne jak te fabryczne. Sprzedawca doskonale zdawał sobie sprawę, że jest jednym z nielicznych którzy sprzedają właściwe obręcze do WSKi więc nie było specjalnie opcji targowania i w ten sposób zapłaciłem po 200 zł/szt. Jednak kiedy miałem je w ręku wiedziałem już że warto było dopłacić bo sama grubość blachy była zupełnie inna od poprzednich (które na szczęście bez problemu zwróciłem) o jakości chromu nie wspomnę. Zamówiłem też nowe szprychy, fartuchy ochronne, opony i dętki, a w oczekiwaniu na dostawę zająłem się czyszczeniem bębnów, piast i zmianą łożysk. Z racji korozji nypli nie bawiłem się w odkręcanie tylko wziąłem w rękę Boscha i (przyznam to otwarcie bijąc się w pierś) po chamsku potraktowałem szprychy.
Kolejny etap to zaplatanie. Powiem wam że nie ma się czego bać, bo jest to nawet ciekawe zajęcie a widok jak lśniąca felga nabiera kształtu daje dodatkowego kopa do działania. Jedynie centrowania się nie podjąłem zlecając to fachowcom. Gdy już felgi były gotowe pozostało ubrać je w nowe oponki. Stomile na których jeździły WSKi już nie dostępne dlatego wybrałem oponę najbardziej zbliżoną bieżnikiem czyli MITAS 3,00x18 H-03. Wytalkowałem wnętrza opon i dętki po czym złożyłem wszystko w całość. Jaki efekt? Oceńcie sami, jednak ja jestem mega zadowolony
Opcje były dwie: oddać do chromowania lub kupić nowe. Szybkie rozpoznania rynku galwanicznego i już wiedziałem jaką opcję wybiorę (600 zł za renowację jednej obręczy). Nowe zamówiłem za 90 zł/szt. jednak po otrzymaniu przesyłki okazało się że przetłoczenia otworów na szprychy są w innych kierunkach niż w oryginale i nie da się ich zapleść tak jak powinny być (temat pewnie wam znany). Ich jakość również była słaba. Posiedziałem w internecie i znalazłem jeden sklep który posiadał obręcze identyczne jak te fabryczne. Sprzedawca doskonale zdawał sobie sprawę, że jest jednym z nielicznych którzy sprzedają właściwe obręcze do WSKi więc nie było specjalnie opcji targowania i w ten sposób zapłaciłem po 200 zł/szt. Jednak kiedy miałem je w ręku wiedziałem już że warto było dopłacić bo sama grubość blachy była zupełnie inna od poprzednich (które na szczęście bez problemu zwróciłem) o jakości chromu nie wspomnę. Zamówiłem też nowe szprychy, fartuchy ochronne, opony i dętki, a w oczekiwaniu na dostawę zająłem się czyszczeniem bębnów, piast i zmianą łożysk. Z racji korozji nypli nie bawiłem się w odkręcanie tylko wziąłem w rękę Boscha i (przyznam to otwarcie bijąc się w pierś) po chamsku potraktowałem szprychy.
Kolejny etap to zaplatanie. Powiem wam że nie ma się czego bać, bo jest to nawet ciekawe zajęcie a widok jak lśniąca felga nabiera kształtu daje dodatkowego kopa do działania. Jedynie centrowania się nie podjąłem zlecając to fachowcom. Gdy już felgi były gotowe pozostało ubrać je w nowe oponki. Stomile na których jeździły WSKi już nie dostępne dlatego wybrałem oponę najbardziej zbliżoną bieżnikiem czyli MITAS 3,00x18 H-03. Wytalkowałem wnętrza opon i dętki po czym złożyłem wszystko w całość. Jaki efekt? Oceńcie sami, jednak ja jestem mega zadowolony
Ostatnio zmieniony 2016-12-03, 09:09 przez Jachoo, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 1180
- Rejestracja: 2013-12-29, 20:10
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK M06B,WSK M06B1,WSK M150,WSK M06-64,
WSK M06L,WSK M06Z2 - Lokalizacja: Wolbrom
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Pociąłeś stare oryginalne szprychy żeby wyjąć piastę z koła ?
-
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2014-06-30, 12:40
- GG: 0
- Moje maszyny: szukam WSK Lelek
- Lokalizacja: Chrzęsne
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Może zdradzisz nam gdzie kupiłeś te obręcze?
- Jachoo
- Posty: 30
- Rejestracja: 2016-10-06, 16:12
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 175, Kawasaki ZR750
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Tak, zgadza się, szprychy pociąłem i jestem świadomy tego że to nie jest dobra droga. Ale walka z odkręcaniem zardzewiałych nypli w pierwszym kole spowodowała że w połowie nie wytrzymałem i złapałem za szlifierkę. W drugim nawet nie zdejmowałem opony.
Obręcze zamówiłem w Moto Garaż w Gąsącinie. Nie pamietam dokładnie ale za dodatkowe chyba 70 zł po wysyłce piast sam zapłata, centruje i odsyła gotowe koła. Generalnie mogę polecić, bo nawet w Gmoto mają masę różnych typów obręczy niby do WSKi ale jak poprosiłem o sprawdzenie ustawienia przetloczeń pod szprychy to wyszło że wszystkie mają inaczej niż oryginał.
Obręcze zamówiłem w Moto Garaż w Gąsącinie. Nie pamietam dokładnie ale za dodatkowe chyba 70 zł po wysyłce piast sam zapłata, centruje i odsyła gotowe koła. Generalnie mogę polecić, bo nawet w Gmoto mają masę różnych typów obręczy niby do WSKi ale jak poprosiłem o sprawdzenie ustawienia przetloczeń pod szprychy to wyszło że wszystkie mają inaczej niż oryginał.
- Jachoo
- Posty: 30
- Rejestracja: 2016-10-06, 16:12
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 175, Kawasaki ZR750
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Teraz przyszła kolej na opis remontu silnika. Jako wprowadzenie zaznaczę że silnik do końca był sprawny, niestety ojciec rozkręcając silnik spuścił olej, odkręcił kapy boczne, gaźnik i parę innych pierdoł i co najgorsze odkręcił też świecę pozostawiając go tak do dnia wytargania przeze mnie. Efekt jest taki że silnik był zastany, na gładzi cylindra pojawiła się korozja, to samo na koszu i łańcuszku sprzęgłowym. Po oczyszczeniu całości i zdemontowaniu cylindra oczom mym ukazał się taki oto widok
Zauważyłem że prawa strona karteru i część kapy bocznej są wyłamane. Wuj przyznał się że kiedyś zerwał mu się łańcuch tak nieszczęśliwe że narobił szkód w delikatnym aluminium. Dziurkę z której sączył się olej zakleił jakimś dostępnym wtedy środkiem.
Konstrukcja silnika jest dość prosta wiec i demontaż przebiegał sprawnie. Gdy kartery były już rozpołowione oceniłem stan wewnątrz. Tryby w stanie niemal idealnym, luz na wale korbowym wyczuwalny, dużo nagaru.
Po wywaleniu wszystkich bebechów dorobiłem wyłamane elementy karteru i udałem się do fachowca od spawania alu. Pospawał wszystko pięknie po czym w rękę frez i pilnik i tak oto doprowadziłem karter do należytego stanu.
Potem szybka polerka a dokładniej mówiąc czyszczenie wełną stalową. Nie chciałem polerować na lustro bo tak fabrycznie przecież nigdy nie było a efekt możecie porównać niżej.
Po dwóch tygodniach odebrałem z regeneracji wał i cylinder po szlifie (niestety kwalifikował się od razu na drugi szlif bo rdza była głębsza) i po oczyszczeniu karterów mogłem przystąpić do montażu. Łożyska SKF, nowy tłok i pierścienie, nowe uszczelniacze i uszczelka robiona własnoręcznie z Gambitu (i tu moja sugestia o której każdy z was już zapewne doskonale wie - nie kupować gotowych zestawów uszczelek w internecie bo są g***o warte).
Potem już tylko montaż sprzęgła, oczywiście na nowych tarczach. Łańcuszek sprzęgłowy miałem jeszcze oryginalny nowy ze starych zapasów, kosz sprzęgłowy oczyściłem i było OK.
Teraz montaż cylindra i głowicy, przyłożenie kapy i dźwigni i sprawdzenie na sucho czy wszystko chodzi tak jak powinno. Z ulgą stwierdzam że jest super.
Żebyście docenili moje zaangażowanie w ten projekt to powinniście zobaczyć mnie jak w nocy szczoteczkę do zębów i CIFem czyściłem żeberka cylindra i głowicy
W tym miejscu mam do was pierwsze pytania.
1. Czy sprężynę startera należy po prostu wcisnąć we właściwe miejsca czy trzeba ją wstępnie naciągnąć przez powiedzmy jeden obrót i dopiero umieścić w zabezpieczeniu? Pytam ponieważ zamontowałem ją ją tak jak pasowała i kopka wracała do pionu do czasu aż nie założyłem pokrywy sprzęgła z nowym oringiem. Teraz już trzeba pomóc jej ręcznie.
2. Czy w tym silniku występowała uszczelka między cylindrem a głowicą? Z tego co pamiętam z młodości to chyba nie, ale wolę się upewnić.
Zauważyłem że prawa strona karteru i część kapy bocznej są wyłamane. Wuj przyznał się że kiedyś zerwał mu się łańcuch tak nieszczęśliwe że narobił szkód w delikatnym aluminium. Dziurkę z której sączył się olej zakleił jakimś dostępnym wtedy środkiem.
Konstrukcja silnika jest dość prosta wiec i demontaż przebiegał sprawnie. Gdy kartery były już rozpołowione oceniłem stan wewnątrz. Tryby w stanie niemal idealnym, luz na wale korbowym wyczuwalny, dużo nagaru.
Po wywaleniu wszystkich bebechów dorobiłem wyłamane elementy karteru i udałem się do fachowca od spawania alu. Pospawał wszystko pięknie po czym w rękę frez i pilnik i tak oto doprowadziłem karter do należytego stanu.
Potem szybka polerka a dokładniej mówiąc czyszczenie wełną stalową. Nie chciałem polerować na lustro bo tak fabrycznie przecież nigdy nie było a efekt możecie porównać niżej.
Po dwóch tygodniach odebrałem z regeneracji wał i cylinder po szlifie (niestety kwalifikował się od razu na drugi szlif bo rdza była głębsza) i po oczyszczeniu karterów mogłem przystąpić do montażu. Łożyska SKF, nowy tłok i pierścienie, nowe uszczelniacze i uszczelka robiona własnoręcznie z Gambitu (i tu moja sugestia o której każdy z was już zapewne doskonale wie - nie kupować gotowych zestawów uszczelek w internecie bo są g***o warte).
Potem już tylko montaż sprzęgła, oczywiście na nowych tarczach. Łańcuszek sprzęgłowy miałem jeszcze oryginalny nowy ze starych zapasów, kosz sprzęgłowy oczyściłem i było OK.
Teraz montaż cylindra i głowicy, przyłożenie kapy i dźwigni i sprawdzenie na sucho czy wszystko chodzi tak jak powinno. Z ulgą stwierdzam że jest super.
Żebyście docenili moje zaangażowanie w ten projekt to powinniście zobaczyć mnie jak w nocy szczoteczkę do zębów i CIFem czyściłem żeberka cylindra i głowicy
W tym miejscu mam do was pierwsze pytania.
1. Czy sprężynę startera należy po prostu wcisnąć we właściwe miejsca czy trzeba ją wstępnie naciągnąć przez powiedzmy jeden obrót i dopiero umieścić w zabezpieczeniu? Pytam ponieważ zamontowałem ją ją tak jak pasowała i kopka wracała do pionu do czasu aż nie założyłem pokrywy sprzęgła z nowym oringiem. Teraz już trzeba pomóc jej ręcznie.
2. Czy w tym silniku występowała uszczelka między cylindrem a głowicą? Z tego co pamiętam z młodości to chyba nie, ale wolę się upewnić.
- Kosa
- Posty: 1883
- Rejestracja: 2016-07-30, 07:00
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK Kos
WSK Z2
WSK L
Komar Sport
Komar 2350
Motorynia - Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Jestem pełen podziwu - zayebista robota:) Oby tak dalej! Z tym Cifem i szczoteczką to dobry pomysł - chyba też spróbuję:)
Możesz powiedzieć jaką wełnę stosowałeś do polerki?
Możesz powiedzieć jaką wełnę stosowałeś do polerki?
- Savier
- Administrator
- Posty: 6351
- Rejestracja: 2010-05-20, 18:47
- GG: 0
- Moje maszyny: Lelek '76
M21W2 '76
Gil spec. '75 - Lokalizacja: Działdowo/Gdańsk
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
W 175 nie było uszczelki pod głowicą
Miło popatrzeć!
Miło popatrzeć!
-
- Posty: 1097
- Rejestracja: 2012-11-05, 20:52
- GG: 0
- Moje maszyny: KILKA ŚWIDNIKÓW, RESZTA NIEWAŻNA
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Też mi się podoba. Przedstawiasz konkretną robotę i nie trwa to kilka lat . Powodzenia, będę obserwował wątek
- Jachoo
- Posty: 30
- Rejestracja: 2016-10-06, 16:12
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 175, Kawasaki ZR750
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Dzięki wielkie za słowa uznania, bo dają poczucie że idę w dobrym kierunku i dodatkową motywację.
Savier dzięki za upewnienie mnie co do uszczelki, miałem chwilę zawahania patrząc jak w necie sprzedają jakąś blaszkę twierdząc że jest to właśnie owa uszczelka.
Kosa wełna którą używałem do czyszczenia silnika to ta http://allegro.pl/zestaw-do-polerowania ... 42062.html Najpierw wstępnie średnią granulacją a potem poprawiłem z drobną. Tej samej wełny używam też do odnawiania nielicznych ocalałych jeszcze chromów np. na kierownicy i tłumiku oraz do niektórych pierdołek ocynkowanych bo ładnie wybiera brud i przebarwienia.
Jako ciekawostkę powiem wam że kiedy rozbierałem ramę do piaskowania trochę się przeraziłem widząc że na główce ramy nie ma tabliczki znamionowej. Poprosiłem zatem ojca by sobie przypomniał czy przypadkiem nie był sprawcą tego że znikła, a gdyby tak było to żeby spróbował ją odszukać. Ku mojemu zaskoczeniu już na drugi dzień przywiózł mi owo cudo, ale jakby tego było mało to dodatkowo miał też coś jeszcze. Książkę gwarancyjną, instrukcję obsługi i napraw, kwity z Polmozbytu, kwity z ubezpieczeń no i oczywiście dowód rejestracyjny (wystawiony ciągle na wuja, tak więc można powiedzieć że wg. dokumentów motocykl ma od nowości jednego, tego samego właściciela). Miał też książkę napraw Załęskiego, a wszystko w naprawdę dobrym stanie. Poza (tak mi się wydaje) łatwiejszą przepychanką w wydziale komunikacji, takie dokumenty to chyba rzadkość nawet we współczesnych sprzętach, a przy starszym motocyklu to dodatkowy smaczek
Savier dzięki za upewnienie mnie co do uszczelki, miałem chwilę zawahania patrząc jak w necie sprzedają jakąś blaszkę twierdząc że jest to właśnie owa uszczelka.
Kosa wełna którą używałem do czyszczenia silnika to ta http://allegro.pl/zestaw-do-polerowania ... 42062.html Najpierw wstępnie średnią granulacją a potem poprawiłem z drobną. Tej samej wełny używam też do odnawiania nielicznych ocalałych jeszcze chromów np. na kierownicy i tłumiku oraz do niektórych pierdołek ocynkowanych bo ładnie wybiera brud i przebarwienia.
Jako ciekawostkę powiem wam że kiedy rozbierałem ramę do piaskowania trochę się przeraziłem widząc że na główce ramy nie ma tabliczki znamionowej. Poprosiłem zatem ojca by sobie przypomniał czy przypadkiem nie był sprawcą tego że znikła, a gdyby tak było to żeby spróbował ją odszukać. Ku mojemu zaskoczeniu już na drugi dzień przywiózł mi owo cudo, ale jakby tego było mało to dodatkowo miał też coś jeszcze. Książkę gwarancyjną, instrukcję obsługi i napraw, kwity z Polmozbytu, kwity z ubezpieczeń no i oczywiście dowód rejestracyjny (wystawiony ciągle na wuja, tak więc można powiedzieć że wg. dokumentów motocykl ma od nowości jednego, tego samego właściciela). Miał też książkę napraw Załęskiego, a wszystko w naprawdę dobrym stanie. Poza (tak mi się wydaje) łatwiejszą przepychanką w wydziale komunikacji, takie dokumenty to chyba rzadkość nawet we współczesnych sprzętach, a przy starszym motocyklu to dodatkowy smaczek
Ostatnio zmieniony 2016-12-03, 08:57 przez Jachoo, łącznie zmieniany 1 raz.
- Kosa
- Posty: 1883
- Rejestracja: 2016-07-30, 07:00
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK Kos
WSK Z2
WSK L
Komar Sport
Komar 2350
Motorynia - Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Fuksiarz
-
- Posty: 837
- Rejestracja: 2014-08-19, 12:07
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 175 1980r.
CZ 477 Sport 1973r.
Mińsk 400A 1990r. - Lokalizacja: Mazowsze
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Robota idzie, masz tempo.
- Jachoo
- Posty: 30
- Rejestracja: 2016-10-06, 16:12
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 175, Kawasaki ZR750
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Nadszedł czas na najlepszą część remontu czyli składanie wszystkiego w całość. Rama, koła, zawieszenie lśniąc po kątach garażu aż proszą się by połączyć się w jedną całość, dlatego nie mogę dłużej opierać się tym prośbą
Najpierw na swoje miejsce wróciła tabliczka znamionowa. W drugiej kolejności zająłem się zawieszeniem przednim. Miałem z tym trochę problemów ale ogólnie poszło w miarę sprawnie. Nie skręcałem wszystkiego jeszcze na gotowo, licząc że po postawieniu na koła i tak trzeba będzie ustawić wszystko tak by motocykl jechał na wprost.
Kolejny etap to wahacz tylny i osłona łańcucha, oraz wzmocnienia ramy i podnóżki przednie. Na swoje miejsce trafiły też amortyzatory.
Następnie przyszła kolej na koła. Tylne z oporami ale udało się jakoś założyć, natomiast z przednim miałem nie lada zagrychę. Problem wynikał z tego że podczas dekompletacji maszyny przez tatę zaginięciu uległa przednia oś. Nie mogąc jej odnaleźć postanowiłem zamówić nową. Nie spodziewałem się jednak że powtórzy się problem z uszczelkami i obręczami, czyli wszystko co nie oryginalne pasować nie będzie. W tym przypadku końcówka ośki która jest ściskana przez lagę zawieszenia miała zbyt małą średnicę, a tym samym nie było możliwości dokręcenia jej. Nie zastanawiając się długu postanowiłem wykorzystać sprzęt który na szczęście posiadam. Spawarką napawałem końcówkę osi, a następnie tokarką wytoczyłem żądaną średnice. Na koniec zabezpieczyłem to antykorozyjnie i zamontowałem w motocyklu. Mając koło na swoim miejscu wycentrowałem zawieszenie przednie i po zalaniu olejem skręciłem już porządnie. Aby WSKa nabrała pełnego kształtu wpakowałem też w ramę silnik, a następnie z otwartym browarem w ręku siedziałem tak chyba przez godzinę patrząc się na piękno tego kształtu Chyba się ze mną zgodzicie że taka naga panienka w garażu może powodować szybsze bicie serca
Najpierw na swoje miejsce wróciła tabliczka znamionowa. W drugiej kolejności zająłem się zawieszeniem przednim. Miałem z tym trochę problemów ale ogólnie poszło w miarę sprawnie. Nie skręcałem wszystkiego jeszcze na gotowo, licząc że po postawieniu na koła i tak trzeba będzie ustawić wszystko tak by motocykl jechał na wprost.
Kolejny etap to wahacz tylny i osłona łańcucha, oraz wzmocnienia ramy i podnóżki przednie. Na swoje miejsce trafiły też amortyzatory.
Następnie przyszła kolej na koła. Tylne z oporami ale udało się jakoś założyć, natomiast z przednim miałem nie lada zagrychę. Problem wynikał z tego że podczas dekompletacji maszyny przez tatę zaginięciu uległa przednia oś. Nie mogąc jej odnaleźć postanowiłem zamówić nową. Nie spodziewałem się jednak że powtórzy się problem z uszczelkami i obręczami, czyli wszystko co nie oryginalne pasować nie będzie. W tym przypadku końcówka ośki która jest ściskana przez lagę zawieszenia miała zbyt małą średnicę, a tym samym nie było możliwości dokręcenia jej. Nie zastanawiając się długu postanowiłem wykorzystać sprzęt który na szczęście posiadam. Spawarką napawałem końcówkę osi, a następnie tokarką wytoczyłem żądaną średnice. Na koniec zabezpieczyłem to antykorozyjnie i zamontowałem w motocyklu. Mając koło na swoim miejscu wycentrowałem zawieszenie przednie i po zalaniu olejem skręciłem już porządnie. Aby WSKa nabrała pełnego kształtu wpakowałem też w ramę silnik, a następnie z otwartym browarem w ręku siedziałem tak chyba przez godzinę patrząc się na piękno tego kształtu Chyba się ze mną zgodzicie że taka naga panienka w garażu może powodować szybsze bicie serca
- Kosa
- Posty: 1883
- Rejestracja: 2016-07-30, 07:00
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK Kos
WSK Z2
WSK L
Komar Sport
Komar 2350
Motorynia - Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Nie dość, że fuksiarz to jeszcze zboczeniec Gratuluję postępów.
- Jachoo
- Posty: 30
- Rejestracja: 2016-10-06, 16:12
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 175, Kawasaki ZR750
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Postępy cały czas widoczne więc chyba jest dobrze
Właśnie wjechała na swoje miejsce kierownica z klamkami i nowymi manetkami (niestety wykonanymi współcześnie ale wyglądem do złudzenia przypominające oryginały. Chrom na rurze kierownicy był nie za ciekawy, ale i tak najlepszy ze wszystkich chromów w motocyklu. Kosztowało mnie to trochę pracy ale wypolerowałem ją na lustro i teraz wygląda godnie.
Jak to mawia pewien napakowany koleś - "nie ma lipy". Z takim mottem do WSKi trafił nowiutki łańcuch z kraju kwitnącej wiśni. Oprócz DIDa założyłem oczywiście nowe zębatki z przodu i z tyłu. Teraz może już nie pęknie wyłamując przy tym kartery
Właśnie wjechała na swoje miejsce kierownica z klamkami i nowymi manetkami (niestety wykonanymi współcześnie ale wyglądem do złudzenia przypominające oryginały. Chrom na rurze kierownicy był nie za ciekawy, ale i tak najlepszy ze wszystkich chromów w motocyklu. Kosztowało mnie to trochę pracy ale wypolerowałem ją na lustro i teraz wygląda godnie.
Jak to mawia pewien napakowany koleś - "nie ma lipy". Z takim mottem do WSKi trafił nowiutki łańcuch z kraju kwitnącej wiśni. Oprócz DIDa założyłem oczywiście nowe zębatki z przodu i z tyłu. Teraz może już nie pęknie wyłamując przy tym kartery
- Kosa
- Posty: 1883
- Rejestracja: 2016-07-30, 07:00
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK Kos
WSK Z2
WSK L
Komar Sport
Komar 2350
Motorynia - Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Widzę zakupy w Gmoto:) Tak z ciekawości - ile za niego dałeś? Lepszy do czeskiego?
- Jachoo
- Posty: 30
- Rejestracja: 2016-10-06, 16:12
- GG: 0
- Moje maszyny: WSK 175, Kawasaki ZR750
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Re: WSK 175 M21W2 z 1974r.
Zgadza się, w gmoto zamawiałem chyba najwięcej gratów Ile kosztuje sam łańcuch ci nie powiem, ale cały zestaw z zębatkami kosztował mnie 95 zł. Czy jest lepszy od czeskich łańcuchów nie wiem, bo nigdy na czeskim nie jeździłem, ale DIDa miałem w większości motocykli, nawet tych mocnych i nigdy problemów mi nie przysporzył. Kiedy uruchomię maszynę i trochę pojeździ dam znać jak się sprawuje.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość