Post
autor: Brat » 2009-07-15, 00:51
Kiedyś kupiłem rometa (3 latatemu) połowiłem silnik, poskładałem go i zapomniałem założyć zimmeringa od strony zapłonu ( nie wiem dlaczego, po prostu nie pomyślałem o nim, musiałem mieć głowę z chmurach) Zabrałem sie za odpalanie, przelanie gaźnika, tak że się benzynka zaczęła się wylewać, 1 kop i romet cały stanął w płomieniach (z rometem robiłem w piwnicy) spanikowałem i poleciałem po ojca do góry że się romet pali, na górze nalałem wody do wiadra i przybiegłem na dól zalałem go wodą i zgasiłem. Najlepsze jest to ze w piwnicy dosłownie 1 m od rometa miałem kran z wodą a z paniki o nim zapomniałem, przez tą bieganinę góra- dół spalił się fotel, plastiki, instalacja, boczki, i została wielka czarna okopcona plama na suficie.
5 lat temu sprzedaż komara mr232 (sztywniak) z plombami przebieg nieco ponad 200 km wszystko ideał, lakier jak nowy, ścięło klina na magnecie, ja młody i głupi nie umiałem go naprawić, sprzedałem go za 50 zł
około 7 lat temu, kupiłem komarka (sztywniak) za 40 zł kolega miał go przyjść naprawić w ten sam dzień, przyszedł podłubał, powiedział że nie umie go naprawić, po jego diagnozie że go nie naprawi, sprzedałem mu go za 10 zł.
Kiedyś (wieki świetlne temu) w kupionej ceztetce 175 nie było krzywki zapłonu, przez kilka dni głowiłem się czemu nie chciała odpalić , chociaż kupiłem ją jako sprawną nie odpalaną po latach.
Wsk 125 (2 lata temu) podczas składania silnika, wycinając uszczelkę pod cylinder zapomniałem wyciąć otworów na kanały, oczywiście głowiłem się nad tym pół dnia, gdy już wykluczyłem gaźnik i zapłon, postanowiłem jeszcze raz społowić bo myślałem że uszczelka się jakoś przerwała miedzy karterami i ciągło lewe powietrze, przy ściąganiu cylindra wszystko się ujawniło, mój błąd !
w 175 (2 lata temu, nie kobuz którego aktualnie posiadam) zapomniałem nie wiem jakim cudem oczywiście, włożyć jednego z wodzików skrzyni biegów, od razu po stwierdzeniu nie działania skrzynki biegów rozpołowiłem silnik i włożyłem ten zapomniany wodzik.
W kobuzie którego aktualnie posiadam, kupiłem sobie filterek paliwa (7 zł), po założeniu Wiesia nie chciała za żadne skarby odpalić, pomęczyłem się z godzinkę poszperałem tu i tam i dopiero wtedy się skapnąłem ze owy filterek miał w środku nie ścięty fabrycznie nadlew, była tylko mała dziurka przez którą ledwo kapało paliwo, po odcięciu tej nadlewki, kobuzik odżył od pierwszego muśnięcia go butem.