1. W instrukcji jest napisane, że nowy łańcuszek zakłada się już nałożony na obydwie zębatki - innej opcji nie ma chyba, że coś popierdzieliłem - tak więc z tego wynika, że kosz z przynitowaną zębatką i tak muszę ściągnąć
2. W chwili obecnej łańcuszka nie ściągnę bo nie jest aż tak rozciągnięty i siedzi na obydwu zębatkach a mała ani drgnie,
3. Dlaczego po cięciu łańcuszka nie założę nowego? - chcę go przeciąć bo nie mam miejsca, żeby założyć ściągacz na małą zębatkę - ściągnięcie małej zębatki umożliwi mi demontaż dużej zębatki a wtedy zakładam na obydwie zębatki nowy łańcuszek i pakuję wszystko z powrotem na silnik
Ale namotałem




 Na chwilę obecną złożyłem silnik w całość, jutro rano go zaleję Luxem i popróbuję bez odpalania. Jestem ciekaw na ile starczy współczesny popychacz - w razie czego znalazłem pilnik igłowy to go lekko skrócę i wpakuję:)
 Na chwilę obecną złożyłem silnik w całość, jutro rano go zaleję Luxem i popróbuję bez odpalania. Jestem ciekaw na ile starczy współczesny popychacz - w razie czego znalazłem pilnik igłowy to go lekko skrócę i wpakuję:)
 ) zgrzytać jakby łańcuszek przeskakiwał. Okazało się, że te ząbki nie łapały zabieraka, podniosły się. Wtedy obróciłem tylko tarcze i od tamtego czasu git
 ) zgrzytać jakby łańcuszek przeskakiwał. Okazało się, że te ząbki nie łapały zabieraka, podniosły się. Wtedy obróciłem tylko tarcze i od tamtego czasu git  .
.

 Iskra taka, że konia by zabiła, gaźnika nie ruszałem bo wszystko było OK i palił od pierwszego - a dzisiaj dupa. Nawet na pych nie poszedł...
  Iskra taka, że konia by zabiła, gaźnika nie ruszałem bo wszystko było OK i palił od pierwszego - a dzisiaj dupa. Nawet na pych nie poszedł...